Wieczorem po opłukaniu włosów wodą nałożyłam na nie podgrzaną oliwę z oliwek wymieszaną z łyżeczką balsamu Mrs Potters (aloes i jedwab). Po tym nałożyłam na włosy dwa czepki materiałowe :).
Twarz posmarowałam olejkiem rycynowym.
Rano zmyłam olej szamponem Babydream i stworzyłam sobie taką miksturę:
Maseczka na włosy:
- dwa małe żółtka (lub jedno duże),
- parę kropelek soku z cytryny,
- żel z siemienia lnianego (zalałam mielone siemię gorącą wodą i znad siemienia zebrałam dwie łyżeczki kleiku).
Na twarz zrobiłam peeling, po czym nałożyłam taką miksturę:
Maseczka na twarz:
- białko z dwóch małych jajek,
- parę kropel wody utlenionej,
- żel z siemienia lnianego (zalałam mielone siemię gorącą wodą i znad siemienia zebrałam dwie łyżeczki kleiku),
- troszeczkę olejku rycynowego.
Wszystko zmyłam po 40 minutach. A na koniec włosy spłukałam jeszcze płukanką z octem (2 łyżki na litr wody). Gdy włosy były wilgotne użyłam na nie mgiełki Radical.
Rezultat:
Włosy są sypkie, puszyste i przyjemne! ;)
Ale jest minus - niezbyt przyjemnie pachną - to przez maseczkę z żółtka.
Właśnie moje włosy capią jajkiem, mimo, że dodałam je do maseczki to zapaszek się przebija :P
OdpowiedzUsuńA olejek rycynowy nie służy ani moim włosom, ani tym bardziej skórze.
Na tag odpowiem na dniach :p Zazwyczaj o nich zapominam :D
Właśnie z tym zapachem jajka jest problem... ;/ ale i tak, gdy dzisiaj uzylam jeszcze plukanki z octem to mniej śmierdzą ;) (ale nie jest tak, że teraz śmierdzą octem ^^)
Usuńzostałaś otagowana: http://zapuszczanie-wlosow.blogspot.com/2012/05/tag-wiem-co-jem.html
OdpowiedzUsuńzapraszam do zabawy!:D