Kiedyś, w poszukiwaniu czegoś tam natknęłam się na ciekawy artykuł, który opisywał, co robią fryzjerzy, gdy brak im czasu, lub by coś poprawić. Postanowiłam wykorzystać jeden z ich patentów ;).
FALE
Lekko wilgotne włosy dzielimy na dwie partie (pewnie można i na więcej) i zwijamy je w kierunku wewnętrznym, tak by włosów powstały nam ruloniki, jak do koka. Reszta zależy już od naszych włosów i poziomu ich wilgotności. Możemy złapać dwa ruloniki i je trzymać dopóki włosy nie wyschną. Mi się nie chce ich trzymać i przypinam je sobie do głowy dwoma klamerkami, tak, że z tyłu głowy mam z włosów krzyżyk, a klamry są po bokach. :). W takiej fryzurce siedzę od 10 do 30 minut ;D. Oczywiście mogłabym je suszyć, co czasem robię, ale rzadko. Fale, nawet nie popryskane lakierem, trzymają mi się spokojnie cały dzień, a często nawet następny!
Mój efekt:
Przy okazji macie szansę zobaczyć moje włosy sprzed półtora miesiąca ;).
Dodam jeszcze, że gdy nie użyjemy ani lakieru, ani suszarki to robienie tych fal nie będą niszczyć naszych włosów w żadnym stopniu! :D
P.S. Ha! Trzy dni wolnego :D A za rok ja będę ofiarą testu gimnazjalnego.. :D
dopiero za rok? to młodzutka jesteś:) nie znosiłam swojego gimnazjum tak w ogule;p
OdpowiedzUsuńNawet na drugi się trzymają? Wow. :D
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w rozdaniu i w dalszym prowadzeniu bloga. :)